Submit your work, meet writers and drop the ads. Become a member
Norman Crane Aug 2021
when already in his mind
he'd dusted himself off like a rooster
run down the hotel stairs
gotten on the train
to quickly
escape from her
to where the black pepper grows

she, snuggling up to
him with both eyes firmly closed
had already built with them
a house
smelling of dinner
and fresh children
to which he'd just come running
up the stairs

(in reality
he and she had slept
together for the first time
and lying
keep silent about this precisely
in two foreign
mutually unknown
languages)
My translation of Polish poet Józef Baran's "On i ona"
Norman Crane Aug 2021
I told her: I know of such a place,
where the cats all come to die.
I asked her: do you want to see it?
She answered: no.
I told her: it's clean and it's important.
I told her: it's bright and it's first.
I asked her: do you want to see it?
She answered: no.
She said it in such a way
that I had to turn away from her.
Ever since then
I am slowly
approaching the exit.
My translation of Polish poet Marcin Świetlicki's "Swierszcze" ("Crickets")
Norman Crane Aug 2021
Lithuania! My homeland! You are like vigour.
How invaluable you are, only he can figure,
Who has lost you. Today your beauty wholly I view
And seeing, describe it, because I long after you.

Holy ******, who guards Luminous Czestochowa
And shines in the Gate of Dawn! You, who watches over
Strongheld Novogrudok and its faithful populace!
As once you healed me, a child, so miraculous
(When into your care from my despondent mother bid
I lifted my already departed eyelid,
And soon could make my way on foot to your temple's door,
Having gone to offer thanks to God for a life restored),
So too you shall restore us to our homeland's womb.
Meanwhile, may you convey my soul from its longing's gloom
To those aforrested hills, those evergreen meadows,
Stretched wide across the space where the azure Neman flows;
To those vast fields, painted in varicoloured grain-dye,
A landscape gilded with wheat, silver-plated with rye,
Where the runch is amber, and the buckwheat white as snow,
Where like a maiden's blush the red clover overgrows,
And all's interwoven, as if by a ribbon, green
balk, within which a wild pear tree can sometimes be seen.
Here's my attempt at translating the Invocation from Adam Mickiewicz's Pan Tadeusz from Polish into English.
Dante Rocío Jan 2021
Zegar popuszczony. Drewno w deski popękane.
Twoje dziecię po raz enty leży w sofie, jakby nieznane.
Czy widziałeś jakże gołębice są dziś rozszlajałe?
Białe a wyprute, jakbyś coś z żeber z alabastru na wióry mi
pasem skórzanym przerobił.
Pogardą jakże ci koniak a nie me oczy ambulansem!
Wargi sąsiada jak posąg dawidowy a nie me wyżebrane!
A sen nas dwojga na strychu już tylko we krwi coś znaczy?
Mętny widok asów, pików czy trefli bez serca twej „królowej” spił cię
i na wiersz w popielniczce przerobił?

- Ty co stoisz dumna, niby poharatana,
nie wiem jak siebie samego odpędzić.
Jakiś ból liliowy, jakiś pieniądz w twarz córce rzucony,
ekstaza z barw i szkarłatu przed oczyma już tylko
do anestezji się sprowadza.
Bo, powiedz, czymże trzask twych żeber, o potomku zapomnienie,
jak nie chwilą gorzką małego goździka
co zaraz nagle w przełyku zaniknie?
Po cóż pierścień zaręczynowy, czesne, ognisko Hestii,
śmiech twój platynowy
jeśli stoi przyszłość jak twój posag stracona?
Ten salon, ten pas, ten orgazm, każda sprawa lichwy ci warta.

- Bez wykładania ci na ławę „przynajmniej ja nie...”,
chociaż stanę ci wyzwaniem i ostatnim tchem
jaki marmur mych kości coś jeszcze się broni
i spytam, nie wycofam:
Ten ból, ten skowyt co mówisz, jak czyn schowany Nazarejczyka,
u stóp w wodzie twych pracujący,
czy znać ci dać co przekazał przez wsze narody?

- Naprzód, wypatruję

- Co na Ziemi związałeś, w niebie się nie odstanie,

                jak puls w żyle ci zostanę

                     choćbyś martwy i go wydrapał

                                na pozór.
A prompt for the lesson of Polish language on describing current tribulations a married couple is prone to facing and falling to in modern times. On physical intercourses, betrayal, alcoholism, hasard, life after death, doves that go berserk from wife’s pain by the hands of husband’s violence and how it all might have no sense at all when one would look at humanity’s life and goals maybe
Dante Rocío Nov 2020
Odczucie zaparcia tchu w piersiach
jakoby przy chłodzie,
szoku w oszołomionej
czułości czy penetracji
przez ukochanego po raz pierwszy
podczas aktu cielesnego

odczuwam jako to uczucie
w klatce
ściśniętej
jakbym miał w dłoniach
właśnie
tak samo kruchą rybkę...

ledwo dyszy, cmoka,
jak niemowlę się miota...
i widzę siebie jako lęk,
że ona to ze szkła jest
i płacze prawie z niepokoju
o to
co
z nią

zrobię

że trzymam mięsień sercowy wyjęty
prosto z czyjejś żywotności.

I wiem, iż jeśli tylko zrobię
nieostrożny ruch, to ten cały
cud Życia którego
w oniemieniu i własnych łzach
nie mogę pojąć,
że mi położono między palce...

pęknie nagle jedna arteria przez ściśnięcie...

I pójdzie krew.

I pójdą jej wargi w dół.

I pójdą płetwy wzdłuż ciała.

A tygrysie paski bielu i różu będą już tylko tą gęstą czerwienią co nie zmyjesz z ramion tylko się wedrą jak zabrudzona skóra bez zrzucania naskórka.

Tą czerwienią w papce jak ta podczas okresu menstruacyjnego gdy ją badasz z bliska na opuszkach.

A Cardio będzie nieme.
Przeze mnie.
Zgwałcone takowo więc.

Lub każde inne dłonie, w które powierzyłem tą rybkę.

Dlatego takim łkającym lękiem jest dawanie tego w inne dłonie.
A oni nie wiedzą jak karpika się trzyma tak, by chodziło o niego i tylko niego.
Nie jego paski barwne,
powietrze wokół
czy inne tyczące się treści.
O niego.

Oto Słowo.

Osoba.

Język.

My.

„A Słowo ciałem się stało.”
Many consider my Poetry verbalised as utterly abstract metaphors I take straight out of imagination. Drawings of Mind.
Yet those elaborates are purely elected wordings to images, elations, with senses and clips that come to choose me themselves. Overlifely.
The image of Koi Fish is one of those allegories of any tries to show you what “body” is that of my Poetry.
Hereby the text.
So that it can be seen these are more than metaphors or the rationale.
(Translation coming provided soon)
Michael R Burch Jun 2020
Sonnet: The Ruins of Balaclava
by Adam Mickiewicz (1798-1855)
loose translation/interpretation by Michael R. Burch

Oh, barren Crimean land, these dreary shades
of castles―once your indisputable pride―
are now where ghostly owls and lizards hide
as blackguards arm themselves for nightly raids.
Carved into marble, regal boasts were made!
Brave words on burnished armor, gilt-applied!
Now shattered splendors long since cast aside
beside the dead here also brokenly laid.
The ancient Greeks set shimmering marble here.
The Romans drove wild Mongol hordes to flight.
The Mussulman prayed eastward, day and night.
Now owls and dark-winged vultures watch and leer
as strange black banners, flapping overhead,
mark where the past piles high its nameless dead.

Adam Bernard Mickiewicz (1798-1855) is widely regarded as Poland’s greatest poet and as the national poet of Poland, Lithuania and Belarus. He was also a dramatist, essayist, publicist, translator, professor and political activist. As a principal figure in Polish Romanticism, Mickiewicz has been compared to Byron and Goethe. Keywords/Tags: Mickiewicz, Poland, Polish, Balaclava, Crimea, war, warfare, castle, castles, knight, knights, armor, Greeks, Rome, Romans, Mongols, Mussulman, Muslims, death, destruction, ruin, ruins, romantic, romanticism, sonnet, depression, sorrow, grave, violence, mrbtr
Next page