Submit your work, meet writers and drop the ads. Become a member
Mateuš Conrad Jan 2016
oh but my face is recognisable,
it's recognisable because
without adventure,
without adventure entrapped
in plato's cavern depth
of thought and shadow,
and upon no promise of release,
kept chained, with no chance
to look sidewise and write,
but look backtracking the first trek
and make a fulfilling life doubly worth
a book's worth of shiva destroying
vishnu's english middle class homes...
no adventure, only skull heads as heady tombs,
no adventures upon our way
into the cold, less ore upon a bench
than bicep keen on the paddle
if lessening be keen to think,
where the adventure? where?!
what, you mean juggling tomato, potato, tomato
between english and american accents?
that the couch, that the potato?!
you farting out the canned applause too?
i bet you are... and they will say...
it's norway... it's norway!
but they vetoed european membership
because half the voters were post colonials...
vegan hindus voted no... pakis voted no...
minority rabbits in general voted no...
to be honest i'm with them,
if john paul ii was black smoke i'd applaud,
if the iron curtain never disassembled i'd be home,
i wouldn't have to listen to western democratic
brown-nosing affairs...i'd be home, and happily to
be there... rather than in the glorified west of
fake saints trying to introduce dialectics
from a standpoint of youth, given old age
didn't bother, so eager for the eager ******
mid-life in crisis of a family to be never had.
i'd stay, yes, i'd stay behind the iron, curtain,
i'd rather stay there than be all "liberal,"
peddling on a bicycle pamphlets of the solidarity movement,
they said solidarity, they said hawaii awaits
and mass emigration,
then asking capitalism to regroup and sell atheism,
of late,
to group atheists, to collectivise,
like the grouping economy of insects
of exclusion - termite mounds and spider webs -
which would be communism -
but then the predatory lions and tigers
bundled up for dodo fates:
while we conceived a complete fake ***
nationalism of being forged by the now sepia
of history long gone: we learned being
english due to irish racism;
something to do with ***** count
and pints of Guinness: a ja to wiem:
bo anglik zbyt wielki... to na polaka!
patrz gdzie ten królik pędzi bracie,
bo wraz z czymś innym co widisz cie zabierze
w pogrzebanie ćmy z cieniem.
Piotr Balkus Sep 2017
Spotkania o pracę,
na które nie przyszedłem,
było ich trochę.

Mówiłem: Tak, tak,
przyjdę, jutro o dziewiątej,
sto procent.
I nie poszedłem. Jaka szkoda!

Byłem gotowy wieczorem,
wcześnie poszedłem spać,
by wstać świeży.
Ale nie wstałem na czas.
I nawet teraz, gdy o tym mówię,
wciąż trudno mi w to uwierzyć.

Puste było krzesło
w biurze, gdzie już na mnie czekał
manager,
ubrany w garnitur,
z papierami do wypełnienia.
Wciąż tam czekają
na podpisanie,
nie wiedząc, że nigdy nie będą przeze mnie
podpisane.

Wciąż tam siedzi,
manager, którego nigdy nie miałem przyjemności spotkać
i uścisnąć jego dłoni,
wymienić uśmiechów.

Spotkania o pracę, na które nie poszedłem,
bo były albo za wcześnie,
albo za późno.
Ominąłem mój los.
Taki widać los.
Mateuš Conrad Oct 2015
mój jenzyk, moja czystość, mój brat moja siora! kiedy ja tam w głowie pra dziada takim pod iglatym krzyżem żyda na równo brał?! kiedy?! kiedy?! czemu czekaniem w anglii?! czemu?! boje sie horyzontów takich jak tych! boże... czemu to marszem wydarzenie nagłe wprost na pustynie wyrytych narodów jakby kretów w mgle czerni? czemu ubogi w krakowie prosi mnie o czerń żelaza a nikogo innego?! gdzie ja w cebulowym kościele, gdzie ja?! na płacz... ja na płacz a nie na grób rodzinnym?! czemu... czemu?! daj mi chociaż wrót do ziemi! daj mi chociaż wrót do ziemi! ja lach z czynu i kości! ja lach z czynu i kości! ja werset bez czynu razy raz jeszcze raz! szfeda płacz. daj mi swego syna cień ciała, znania mieniem krzyż i pacior.*

szkło w deszczu
mówi więcej
niż mgła
przy ogniu iskry, czy tam
sfobody ćmy przy świecy,
bo kto pyta o wizerónek
słów przy lustra snów moża
czy tem narcyza
na tle jeziora bez rzeki
w gęsich makiarzu na tle
marszu gęsi szwastiki -
to o tyle pyta.
tyle mi mówi płacz,
ten izrael północy, ta polska,
z tym edynburgiem jako ateny
czy ten sankt petersburg
jako wenecja.
Mateuš Conrad May 2017
ja, między swoimi? na wygnaniu? ja? jeden? z kim, i z dla kogo potrzeb? twoje, twej, tego, co mnie nigdy nie znał? tu?! tu nie ma na na narodu... ani ludzi wartych o przyjaźń, co by dało wartość, zwane: lata. o to zapomnienie, warte, złoto i gruz, na to samo w chinach, praca, zajęcie, ***, i to: tak, owszem, tak jest, panie profesorze, tak będzie... i nie inaczej... stara babuszka w lesie... skryta, skłania się po grzyby, potem na targowicy, w hustce, sprzeda sekret tych perfum. oh tych gnań... do tego: co było, i już nigdy już nigdy nie będzie. ah te piękne muchomory... polka-kropki w taniec, jak niby w twej bluzie... czy też w twej spódnicy, szyk, na tą ostatnią noc, gdzie mnie nie było, na tej zwanej, nad pamiętnej, studniówce; pisane, ręką, dziecką w rękach poronienia, o latach osiem; poronienia od narodu dar, co był bliskim tym co byli nad nim, w ramach lat, przed nim.

the saxons said the same, we don't mix with these people,
if i want to drink diluted ****-worth's of whiskey
i'll drink what the dogs **** out... and tell you,
it's like magic mushrooms!
    you know the difference between economic migrants
and migrants per se?
   the latter do not "conquer"...
    they don't make themselves habitual, comfortable...
they don't earn or learn a trade...
               they're here, to learn what the parasitic
government provides, taxation, en masse thieving...
only to exploit it, the system of benefits.
                                 akin to a saxon, or a norman, i'm
standing on these shores, and trying to thinkg of a good
reason to mate with the women on these isles...
   and i'm thinking... why dilute my d.n.a.,
     as the expression is made plain by the intellectuals,
my *d.n.a.
requires an upkeep...
     well, thank you for indicating to me where sensible
objectivity ends, and when true subjectivity, or poetry,
begins.
  i was planning to find out when all these objective
superiority statements would end, they just started to bore me,
sure, they made me feel uneasy,
     the internal dimensions of the object i encompass
are, so much less interesting than the external aspects
of the same object... within the arithmetic of 1 + 1 + 1 = 3!
3 + d!
       economic migrants simply show the ineffectiveness
of the host nation's workforce... it's in plain sight...
they're either lazy, callous, inefficient, irregular,
      low-quality proof (regarding the necessary output
for a satisfactory end-product),
                               in a nut-shell:
a bunch of wankers who just want to shove, but can't push!
              or heave!
why would i want to dilute my blood among these
people? sure, they can jingle and jive, and sing me a ******
christmas carol... apart from that? a potato famine.
      title? celtic-blood.... ginger-red-carrot-hair...
            sometimes there are just natural prejudices,
or let's say, personally experienced prejudices taking hold
of your writing, that you simply can't obstruct...
          some four-leaf clover ******* fairy of a boy tells you:
you should mingle with your own...
         you're polite enough to write an answer,
rather than tell it to his face... when you flying to dublin, you ****?
Mateuš Conrad May 2017
gdzie wasze serca? na hawaiiach?
co, kurwa, serdeczne mi:
szkoda że cie tu nie
było na pocztuwce? o kurwa... hlups!
a gdzie wasze oczy?
               kurwa mać,
                                 na antarktydzie?
ty na wize-wize w głąb
    kapusty, czy w prost:
                              na czele marszem
                       w krąg znawy:
cebula, na setki pokrojona,
a potem w otchłan
                 tluszczu... smażona...
                taka to jebana krewetka;
  you have to the count of three
to create the missing graphemes
                        that already exist in
your tongue: cz, sz, rz...
diacritical marks will not save
cz (č), or sz with (š),
you already know the latter rz (ż)...
for ****'s sake...
         craft some decent graphemes
for "twin"-consonants.
w portki rżnąć... ******* their pants.
come on! create at least one
original grapheme,
akin to what the germans did with eszett...
                ß
       æ             œ
                ?                     let's have a mummy!
Mateuš Conrad Jan 2017
ty czyń mi co polak polaku... a nie ten skórwosić bólo-błąg łamania oczy-dam mattce i reszte pśym-ganagu! ty z zapomnienia by teś powiedzi łamane goobye: ja ci kurwa krewnym? ja ci kurwa krewnym?! spirdalaj tam gdzie cie mongoł łaskocze czołem wyrytym ambicją modłu wersją w dywan; lachu'hu'ju! albo to, albo kurwa: Wieden.... ja nie tobie krewny! o! patsy! polska slachta sie obudza! chyba cas na: sejmik... tak, pospolicie mówie... bez akcentu: po wiejsku! czy tam szwinsku! krew we mnie zastygła: płynie jeno rtęć... ja sam putin kiedy wabie polskie media poza exodus w anglii, na swojskim gnoju.*

słów wedle ognia ojca
na czyn ten
          zapomnieć
   wtargwienie...
                   skupą u dna..
bez dnia...
nie ty jeden ubity
         oddechu martwy i
      warty braku łzu:
                krokiem kruka:
nie tyś ostatni wichrem na tylko:
                   by zaznać gnatom łomonym,
a wtór! kałczugą łamany, to co:
śmierdzi opałem, i piwniccą!
bodaj jutro, i chybył: rodzaj zza
       kwestją powiat...
     bo to ci gniew: bogiem zgra
            rękąpis wątek bydła,
ku wnet liczidłem w słowo....
    nadać iskr: szumu mieniem wiatr,
martwa skorupa oddechu da,
co o myśl wątku wyda tchłu: wakacyjna gwardia
    czołem i kolanem w pacierz,
zbyt, nabity, i tym, wymuszony;
           skragi: ostatek.
Mateuš Conrad Aug 2016
tyko słowa!
     tylko słowa!                       sowa. sowa.
zawsze to samo mówią!
jedno i to samo...
           to tylko słowa!
szkoda że numery nie
mają takiego akcentu wartości
        w ramach ambicii na
tłach domu z telewizorem lub czajnikiem!
  czaj czaj, czas w Petersburg'u.
tak! no tak!
         tylko słowa!
ale potem pytają:
           czemu to nie mówi
  jak młot sto razy na minute
           słowo gwoźdz?
a wtedy: no kurwa!
przecież ten człowiek to nie młot!
         za za za zapuźno!
to młot! i on wklucza
sentyment dodo: ten na wiginieńciu -
albo wygnaniu - Noah i no, aha, czyli tak.
wsłuchuje sie w "arrangement" apropos ę
******* Brew mówiąc:
                            to ma tchu!
but seriously, listening
to Miles Davis' ******* brew
is done more easily than any album
by the soft machine...
never understood the canteen movement
from the Archbishop's core to
make up extremism against the York
contender.
po Angielsku 's possessive and plural
               or averted into ą and ę:
                                                             z sfobodą:
        tylko zebra
               casem sie pojawia... ze....
i.e. with ease (cz - časem że / rze \že / glyph)
                             ja niby ni tu ni tu, tylko tam
gdzie płodze niewinność (niewiñość) sam...
             French and Slav... acute aplenty...
but the grave missing... and the inverse of
the circumflex... for the sh sz cz ch.
Emilia B Jul 2020
tesknie za domu.
Chcę być w domu
gdzie czuję zapach drzew
co jest obok domu,
motyle zaplątały się w moje włosy
ciocia gotuje kotlet schabowy z mizeria,
i ciasto
do wielotowie szlismy pieszo, na lody ze swiezymi owocami
takie fajnie mm
gdzie osy latały i zjadły wszystko, co plamiło drewniany stół. :)
when times were better. i lived in poverty. but it was when i was happiest. life was and could be so much simpler :) im going to move back to Poland.
Mateuš Conrad Apr 2017
and this is what they say, honestly, this is what
they say:
mają burdel w gębie,
               a tu im fiołek zorem: jakby mowa
o pałacu Wersal!
              
     what's that translated as?
              you have to try harder, cutting out my mother
tongue will be as hard as your concept of
revising me writing with my right hand,
forcing me to write with my left hand...

they have a brothel in their gobs,
   lo! they are deluded that their tongues are violets:
as if they were talking about the palace of Versailles.

    europe is europe...

tym całusem swą matke?
    with such a kiss your own mother?
              
                                nic mnie już nie dziwi
                    (nothing bewilders me right now)
serio
        (seriously).

              starałem i starałem mieć cierpliwość
z angolem... ale po dwu-dziestu lat:
                straciłem, czy też zapomniałem
                   tą niby cierpliwość?
     bo mnie kurwa wkurwił po szczyt gdzie moja
krew zaczeła wrzeć!
             ohyda! pfu! jakby we mnie mongoł!

ubierz swój zór w coś podobnego do u'ropy -
          eh?
                     tyś nagi jakby proto mit adam'ah;
ale tyś nie on: bo sam gawędzisz: nie istniał...
                  no, prawie - jak ty.
                              
i shudder to think what the next defence of capitalism
will reveal itself as:
                why haven't they noticed cultural darwinism
just after they identified cultural marxism?
                 no one is even keen to acknowledge
cultural darwinism... the whole concept has left
the realm of science... a long time ago...
             it's a cultural motif...
                                                but it's not acknowledged
as such... why?
                                   why is no one i'm listening
to throwing the term about: cultural darwinism,
cultural darwinism... cultural darwinism...
                     oh believe me: we have the infrastructure,
we can open auschwitz the moment you say: go!
            so what happened? some cut your ***** / tongue
                                                          ­                 off?
the west is effectively talking into its own *** -
              the russian doping scandal?
did you follow up on the bradley wiggins scandal that
was hushed to the point where they all turned
seagull and tried hushing that scandal with
                   mer... mer (finding nemo... marp)?
             eh? hear that one?
                                the west is nothing but a
claustrophobic globalisation agenda... and some weird
**** about a transgender movement that
                  tried to **** around with the laws of grammar
so that when i speak this western language:
   i'm speaking siamese, while trying to run a marathon.
Mateuš Conrad Jun 2017
nie tak sie przerzegnamy jak bylo dane (w lewo, w prawo, w lewo, w prawo) nie! pierw głowa, potem ręka, wtedy serce, a na końcu: pachwina; jako prawo-ręczny... straciłem ucho na nowoczesny vogue lewicy (w braku komuny)... bo trudo srać, i słuchać tych... bzdur! w swym: powiem co tylko moge... bo i tak angol jest trędowaty, jeżeli chodzi o języki, oprócz jego; a o tym znaczy gromada amerykanców którzy tylko mówia: jak to sie wypowiada?! rub rub rub your hands... startled by the sea of tongues, dislodged from the synchronisity of the tide.

tú stanie moja stopa,
                           i tu nią, powiem
    *hūk
! grzmot!
                                rygor! disciplina!
   aport! aport!
                mniej warty niż pies
                                      gnoju!
  doberman na podwurku
                                   chociaż szczeka
    na widmo, czy też cień!
                         ty, kurwo języczna?
    whine whine whimper...
dawaj chociaz voodoo haiti,
      a ty kurwa skad?
   nigeria? kenja?
     co tam gavari? zulu?
           no to kurwa mów! - - - -
- - - - - large dogs don't really
bark at other dogs
    or people, the ones they
                          can see...
          poodles?
   they're picking the wrong
fight, always have,
                       always will.
        ten "muzynek"
bambo?
     wkradne sie w jego
                                  dupe...
   z metrowym kijem
           bambusa!
    i potem spytam...
           gdzie te widły
chinczyków do żarcia
             z twej mordy?
choppy choppy, shticky shticky?
                 bombai fwy wice?
        dziś? jutro? pojutrze?
   za tydzień, miesiąc?
  rok? sto lat?
              sto lat! sto lat!
      niech niech żyje nam!
ale mie to wkurwia...
    wprost, dzięki bogu że
tego nie mówie...
            bo jak bym miał
o tym gadać... to i tak
bym nie gadał... tylko srał...
czy też bawił sie w
                   rzeźnika...
o hej hej! fri-dom of spicz!

  niech bedzie pochwalony...
na wieki wieków
                     ten zór byka...
      że tak sporo na zachodzie
myśli: słowianin to slav tzn.
niewolnik, albino-bambo...
a tak naprawde to:
       kowalski...
                słowowalski...
                      ­ słowny-kowal,
          kowal dla czteru!
      czterem w oddech ziemi

                       north (conquest)              
    
west (war)                +                   east (death)

                       south (famine)


we mnie cichy lew, i tym bardziej
                  lis, szachista ciszy;

             ale z nich pół-głąby kapusty,
co to za polityka, jeżeli tylko dwu-znaczny
grymas... i tym: niewyparzona morda
"wolności"...  co każdy aktor czy diwa zna?
Mateuš Conrad Mar 2017
drugi zór sie ma w gębie - prosty chłopie -
              a nie: w gwle!
   a ten pierw: w glebie...
          czeka czeka... gdzie ja?
         smród mi od: sau-sau-dzes -
       tymian?              
                   ni wim... albo:           bins!
              widze sikha! to chyba
anglia! ale tylko chyba?
        nie... naprawde: napewno!
oi ty! polaczek polaczek...
      patrz! na wygnaniu: ja!
bym osmrodził swy bogaty
                          naród układem, tym:
            leze... no to leze: i niet winikati!
od roku 1945, i jan pawlik drugi...
tu ani koran... ani ta jebana "ewangelia"
tzn. kłamstwo! pierdolony
da nogi nawet, by skubać tego hebrajskiego
huja!
                masaz? masaz? pyrhh!
                                              huja tobie!
i temu i tej golgocie, czyli... miejsce kości...
tzn. tym kościołom! jak marcin luter!
    ogłaszam bankructwo tym instytucją;
      ale tak naprawde?     jednym słowem?
                                 spier.... dalaj:
         sam se wsadź swój,        w swą dupe!
tanz! tanz! tanz dann...
                        dann tanz!
                                 lassen uns
                                       auferstehe die tot.
Mateuš Conrad Jan 2018
pierdole, jade do Turka, bo inaczej ni-ma rady: pospolicie, czyli na pszysięge: klnąć! nad to:  ścisk ‘zora, o! tyle! gleba!  ścisk - tym ‘zorem siekać, i u-ci-sss-kać! no to dopić: pod ten brak  šatana - tego Ukrainskiego atamana - brak mu ręki - bo na ścisk - jak to mówie: cisza - szmer i śmiech! a to wiadomo czemu tak auto-matem iota ma główke - czemu nie ćιsza, jeno cisza? a no, dla tego! ja nie prosie by tak prosić na gotowe! a tu wysłane! cygan z dywanem perskim, a i tak nie wygoda! bo czemu kropka nad ι‘otą? a bo sie czyta Spinoze i sie pyta: nad literami grawituje tym pytaniem. - to też znaczy: poza lewą nie wie co prawa ręka robi - bo to oczy czytem jedno, a zór lepi drugie - kto by domyślił sie inno turkie ğ to jak ‘glika ha, ha gag - ab surd! grav’ niet kā’ron! bo i tak: śmierć metafizyki jest nowo-narodzonym szczylem (ščylem) ortografii - czyli dwa razy po krótkie i - jakby jota - głucho puste widzi-mi-sie (brakujący ogon, czytem: diabł ma rogi - a zatem: pytń  o ‘gon... jom ci pszepisze Ajrysza Finnegans Wake, tym bogatszy, a przy tym powiem: pierwsza cegła pod ten mur: al-buraq - czyli ten burak - czyli, die rotebeetemauer - jebaniec poniemiecki, jeszcze mu mało pożyczonych słowików... cirp ci kuźwa dam’nom, bedzie bi-da! bi-da! kozmopolitan tylko górali i szkocki akcent bawi na lublu... to cie kurwa zabawi, prędzej dziób pingwina skryje sie w moim łokciu, jak i dąb na tle mojej dłoni! pije, pali, konia wali... w imie ojca i syna, i duchownictwa szarańczy. post / pre scriptum: wolno myślący człowiek nie ma teorii ego, jeno mape, nie algebre o ten niedosyt znaka X - dawym imie - dycha! co pincet znaczeń, dycha! nie nie, aby podpis analfabety - tzn. X i ego, ** i superego, *** i id - tzn. to tamto, owanto. wu czy u - czy wiem i nie wiem, czy: kiedy piszesz i wydalasz cieć klaustrofobii - czyli: chłopie nie pisz jak plotnik fobii jesteś - ad abstractum - od nowa: Zyd na Gestapo - pewnikiem nie żaden: Brzeczyszczykiewicz - schusza - jakby odwrót: syty - szyschkami - šon - ko-kurwa-konery! jebudjed; budujem? da da... ja ni kocham tybi ty ni koi me. a to co? działa NA-WA-RO-NE-SO-LA-TI-DO. ponownie - sprość: ğnome - ğnostic - cisza nad gje.*

i to prawda,
   ta Grecja...
       kołyska zachodniej
cywilizacji -
   tzn. bahory,
      młode gówna:
   kakaшki -
lecz! Virgil i co Turek dobrze
wie... Grecja? nuda
i szambo murmur
w Edenie pirackim zwanym
Loon-dyn...
       bo ci powiem co ci powiem
a ci powiem jak Zagłoba -
   tym bardziej kochać
jak czerni syn w pieśń nad góry ‘niem:
   Bo-***! mój to ulubieniec.
           pisz wiersz ‘ciupki -
maciupki paniczku -
   pisz wiersz po każdej
książce...
              a co w Polsce?
meandry uczuć!
   tak, tak, z babcią ci powiem
nie o Greckiej piekności -
powiem ci o Turkeckiej -
    - co, za... SIKSA!
- i sam bym głowe w ogniste dupsko
diabła wsadził po modłach przed
ołtarzem nie jednej iskry Aten
                          blednącej -
   w tamtą strone jedzie w czern
ubrana żałobą piękna -
w pół kroi sie Ukraina i Grecja...
a tam, tam w post scriptum
Byzantina - siedzi wicher serca
cerkiew i meczet cukrzynka -
martwe to morze, morze,
martwe, lecz nie sól inno cukrem
lśniące błoto, jakby
   z Szanghaju *** świnski -
   córa dla starego i młodego -
Sühan - Sühan - Sühan Tuğba -
     po nią znów 100,000 łajb płynie -
dawna Troja -
  bo ci powiem co ci powiem -
     Turk nie Muzułman -
po Alim drugi - godny sfat Pers'a -
bo jak nie - Turk u progu Europy -
nawet i ja na podziw przed
    obchodem Kaab'y siedem razy
motłochu wart ogląd szkarabu -
i ten słodki adhan -
           bo dla szczoła śpiwać to
na marnie -
     boli też pruch po tych starych
bakach pośmiewiska papistwa...
   jebana kurwa mać w koło to samo -
nie wiem jak, ale
    wolałbym zdradzić chrzest
niż go przyjąć -
           ponownie -
ale jeno pod chorągwięm Turka -
jako janczar -
         chociaż tam jest: śpiew!
a nie, dzwon, dzwon w głąb 'pusciany!
czy też krokiem: kra kra krasnoludy!
fu!
     gorzkość i brzydota!
          mówie! Turek po łacinie
zacina? zacina - alfa-kurwa-becik
po jakiemu? nie po Ł'cinie
godnym Lwowa?
           z Turkiem moge, bo sie
chce, on i tak już lizał Bałkan
   i prawie zawstydził Wiedeń!
    ale to ciwilizowany Pan,
         bo umnie ubrać i nawet
pozwoli wypiç kiedy kości wychodzą
z ciała ogrzać cień!
     o tyle lepszy -
jaki przy Turku z Troją w ręku
i przy Perskim stygnięciu jest
ten prostak Arab...
     a jak im sie skończy czarny glut
to będa eksportować pioch!
    już wiem gdzie,
         na plaże Albionu!
             i tyle powiem -
   o Turka warto byłoby zdradzić -
bo skąd inne, piękniejsze od
  Greczynek niż ciup-ciup pijące
         wróbelki z nad Bosforu?
   Turek drugi Ali i trzeci podział
Izlamu - bo wkręt Ł'ciny -
             i tym też -
               sfoboda -
                 tym też dawny Byzan -
i Troja - i co jak nie Rzym -
        ostatni kalif -
                    i tym Arab w świecie
jak Żyd -
          ale o tym mniej od Żyda -
bo to bogacz na wielblądzie który
nie tylko nie może sie zmieścić przez
oko igły, a co też nie może
zmieścić sie w swe portki!
Mateuš Conrad Jul 2017
grzywa...
         bież go! aport!
   gryść!
       mlaskać!
    sęp!
            horongiew bieli
     na tle prysku krwi!

czarne hmury
  na niem-niem-niemca
   kafki okiem widzący lot
od (a) do (b)...
    pierw mi wygriź
  ten -zór...
   potem mi daj
   -zór z akcentem
  dla twej "racji"...
        huja szczątek ogona!
huja ja ci kurwa dam...
   dam oj ja ci kurwa
jebanego krzyżyka
kurwa dam,
   na ksy-zyku
         ze świętym przybitym
    na te kurwa modły
    tych niby niewiast...
tzn. dewotek!
spier-dalaj mały-synku -
   agrest i orzech.
co, coś nie świci,
               coś nie kwita?
coś nie: mru mru?
   coś bez brwi?
ah... sak-son...
    and the jazz
power four:
trumpet, sax, double bass,
      drums...
to skurwy-synku,
  nie to tango
    z pijakiem takim
jak ja;
na tyle jem świadom by
powiedzieć to (ugu-r)...   (niet polschen? y)
a we trzeźwe opinie?
  gówno i grunt
   w polu poczym
  chodzić, tańczyć i sie
śmiać, po nygusie (tzn. nago);
  to było na serio?! chyba tak:
chyba chyba, gruba ryba
gruba ryba -
       chyba ryba chyba ryba -
ryba ryba ryba; chyba.
-       pan z warszawy?
   o kurwa!
   heniek! gdzie ten
     ku-rrrred karp-et?!
heniek! pan z miasta!
lewo! lewo! nie nie!
   na prawo! na prawo!
    pan to przyjechal po...
                 kapuste!
   heniek: kurwa... ale głąb,
   ja jade dwa lata do warszawy
po butelke pepsi,
           jak to w reklamie.
Mateuš Conrad May 2017
ja, tu sięgne ręka w ziemie,
i nadam jej, nowe imie -
nad tym!
    co jest zwane anglja!
   ja tu zerkne swym ozorem
w wietrze, i powiem:
tak ma być, a nie
                  inaczej!
bo o pozorach narodu
   swoistego:
jak sam nie masz pozoru do żądu...
   i tzn. do swego is swego
                         samego...
kto cie ma, na sumieniu,
i tym bardziej
         da szanse by dać
              wykład o godu (honorze)?
prosze cie... pogrzeb swe "morale"...
  ta niby zwana "etyka" zachodu?
               nie tu...           nie teraz;
i biorądz pod uwage to "teraz"?
       już raz to było sławne...
   w komnatach gétam, gétam,
         sprecham tam... ale nie tam
gdzie sprechać tam sie sprechać
sie tam mam... no... "tam",
i.e. japanese in japan, rather than
     english.
     ale po tym "ostatnim" razie...
nigdy! spycham!
               w grób  historii i zapomnienia!
bo, nie, będe, kurwa, mać, pouczany,
   przez,           jakiegoś,    angielskiego,
                                   fagasa!
o.... pats... darwin nie mógł schować małpé...
a... kto mi powie co fagas znacy?
                                  zna, ktoś?
Mateuš Conrad Mar 2016
o teraz narodowość grzech?!
gdzie ten hit-ler?
Mateuš Conrad May 2018
/not exactly an easy poem to write...

let's just say that i was going to title
this poem: 3am extravaganza...
  and write a revealing diatribe
about how I went to sleep at circa
1am, after having finished watching
gone girl, to be woken by my
grandfather, turning night into day,
eating half a cream cafe
   with ketchup and acting the most
primitive of creatures,
an animal caged,
  perhaps by walls, then again
by the big pharma...
                me? little pharma boy,
he stumbling, wearing two pairs
of glasses,
                   and all kinds of images of
the horror of misery,
notably able limbed, with a
receding mind, or better still:
a mind like a magic trick with
no preplanned execution to awe
a crowd, just me, acting out
a quasi psychiatric nurse...
    nursing not so macho?
probably elsewhere than in
the abolished asylums of England...
    Mike?! Mikey?! Mister! Myers!
I'd hate to write the details before
my eyes and not imagine angelic Amy
tripping and sour in a slurring
tangent...
         not exactly extravagence with
a man nearing 80...
           bashed around his room,
turned on the lights in the corridor and
his room, the television, and the radio,
ate, circa 0.5kg worth of cream cake with
ketchup....
    all I can truly remember was my
incubator voice...
   minor quest and I'm sure his son
(my uncle) has seen very little of
his father's (my grandfather's circus)...
one qualm though:
    we didn't sightsee the Warsaw old town...
but much of Cracow,
and thankfully he went to see
Auschwitz twice:
    perhaps he still has sentiments
for Georgian Joe...
               came my role to ask him
a few details about the remnants of
the night, and his quest / attempt
at falling asleep sitting up...

    already too many details...
   funny... the youth and madness...
     never really looking into how
the romance and the poetry dies
a sullen and sombre death,
when mingling with old age...
    as such: these people would
probably rather become blind than
have to explain to the en masse
    the Chernobyl winds "invisible"...

no, Sienkiewicz is, honestly,
a tedius writer, not some national treasure,
in English: objectively...
    twice bolesław pruß...
         not exactly complicated,
not exactly tedius,
     not exactly: but exactly repetitive...

came a thought, an escape plan...
***** gut, Friday night,
a girl crying walking behind a boy,
a starry night, a candle and a quantum
cat sending me vibrations from
the outer-suburban spiderweb of my
distant hole, and closure library editions
of books, not found in the public
local...
    
still, to borrow from Sienkiewicz...
        
    bi den rôsen er wol mac
tantaradei!
    merken wa mir'z lac
...

(po rózach może on poznać
     gdzie moja głowa leżała)

     Walter von der Vogeldweide

  (by the roses he might recognise
where my head lay)...    

     and then back into the clutches
of the octopus and 24h newsreels...
and since did fame = insomnia?
          as ever, language overladden
with more metaphors than nouns...
  
to cite marlene dietrich:
      the Germans and I no longer speak
the same language...

    even though I speak English and western
Slavic... for some strange, godforsaken reason,
I might as well be speaking Mongolian...
    chameleon and at the same time hyenna
that best recites: a city with necrologues...
with claustrophobia made by
old testament neighbours...
       peacocking death,
and the gold filled rooms of
the easily seen blind, deaf and half
limbed...

             essentially:
ailments worth the concerns when
admiring the lifespan of butterflies...

1st of May and the holiday:
    the day of work...
I knew that the 3rd of May existed
as the day of the constitution,
but the 2nd of May was most minded,
even though not, an official
caldendar red-card day...

sure, in England the flag day celebration
happens, every 4 years,
after the group stages of
the world cup...
                  red and white over here,
and over there too...

once upon a time I was under the impression
that I spoke both English,
and that I too spoke Polish...
   as it turns out,
        the upper tier of idea is
no man's land for me....
      apparently there are necessary
people to talk about...
            back into a language of verbs,
back into the comforts of
buying apples rather than growing
apples on a farm...

point being:
I'm not Italian enough to speak
urban english,
     metropolitan, "left"...
  and to speak minor town Polish...
I don't have to say anything...
a waving white & red flag...
        translated into English:
too bad Jacob...
                 a name a jew and the whole
RIPPER tourism feeding
with glad eyes on brick lane
at the bakery selling salted
beef...
Mateuš Conrad May 2017
ja, tu sięgne ręka w ziemie,
i nadam jej, nowe imie -
nad tym!
    co jest zwane anglja!
   ja tu zerkne swym ozorem
w wietrze, i powiem:
tak ma być, a nie
                  inaczej!
bo o pozorach narodu
   swoistego:
jak sam nie masz pozoru do żądu...
   i tzn. do swego is swego
                         samego...
kto cie ma, na sumieniu,
i tym bardziej
         na szanse by dać
              wykład o godu (honorze)?
prosze cie... pogrzeb swe "morale"...
  ta niby zwana "etyka" zachodu?
               nie tu...           nie teraz;
i biorądz pod uwage to "teraz"?
       już raz to było sławne...
   w komnatach gétam, gétam,
         sprecham tam... ale nie tam
gdzie sprechać tam sie sprechać
sie tam mam... no... "tam".    
     ale po tym "ostatnim" razie...
nigdy! spycham!
               w grób  historii i zapomnienia!
bo, nie, będe, kurwa, mać, pouczany,
   przez,           jakiegoś,    angielskiego,
                                   fagasa!
o.... pats... darwin nie mógł schować małpé...
a... kto mi powie co fagas znacy?
                                  zna, ktoś?

— The End —