Submit your work, meet writers and drop the ads. Become a member
Jun 2020
Matko,
czemuż liść rajskiej jabłoni,
poczuł dotyk Twej dłoni?

... A wybór ten się ziścił?
To śnięcie, podszept liści...

Czy twa cierń była nader ostra?
Ma najdroższa,
Mater Nostra

... Dnia twego dziękczynienie,
nie miało oka tchnienie...

gdy znosiłaś krwiożercze znoje,
by ochronić
dziatki Twoje.

... Za Szeolem, bez pudru
lecz z chlubą łez nagości...

Twe serce 
zmrożone w kajdany,
nie okazało miłości.

... Tak, tych palców spostrzeżeń
u męża nań spuszczonych...

Iżby stworzyć koncepcję 
plemienia,cykl
niezwykle strudzony.

...Zbluzganiem, uwielbianiem,
Jest Ewą i Allahem...

Aby poczciwość dać rodzinie,
ciągle żyję
pod tym strachem.
Osobą jam nie znana,
Raczej funkcją, zadaniem
Jestem matką,
a moja profesja,
jest rodziny kochaniem.

„Od nigdy a po zawsze,
Byt, nie przeminę z wiatrem.

W honorze. W trawie. W mężczyźnie. Ostanę.”
Co-written with an acquaintance of mine, Alexandra P. of the transcending figure of the Mother, since the Eden and till the End, beyond corporeal conceptions.
Will translate to English if heavily requested (haven’t yet due to tremendous amount of rhymes and the renga’s strict structure)
Dante Rocío
Written by
Dante Rocío  Agender/Польша
(Agender/Польша)   
  287
   Marcin Strugalski
Please log in to view and add comments on poems