Submit your work, meet writers and drop the ads. Become a member
Mateuš Conrad Oct 2015
mój jenzyk, moja czystość, mój brat moja siora! kiedy ja tam w głowie pra dziada takim pod iglatym krzyżem żyda na równo brał?! kiedy?! kiedy?! czemu czekaniem w anglii?! czemu?! boje sie horyzontów takich jak tych! boże... czemu to marszem wydarzenie nagłe wprost na pustynie wyrytych narodów jakby kretów w mgle czerni? czemu ubogi w krakowie prosi mnie o czerń żelaza a nikogo innego?! gdzie ja w cebulowym kościele, gdzie ja?! na płacz... ja na płacz a nie na grób rodzinnym?! czemu... czemu?! daj mi chociaż wrót do ziemi! daj mi chociaż wrót do ziemi! ja lach z czynu i kości! ja lach z czynu i kości! ja werset bez czynu razy raz jeszcze raz! szfeda płacz. daj mi swego syna cień ciała, znania mieniem krzyż i pacior.*

szkło w deszczu
mówi więcej
niż mgła
przy ogniu iskry, czy tam
sfobody ćmy przy świecy,
bo kto pyta o wizerónek
słów przy lustra snów moża
czy tem narcyza
na tle jeziora bez rzeki
w gęsich makiarzu na tle
marszu gęsi szwastiki -
to o tyle pyta.
tyle mi mówi płacz,
ten izrael północy, ta polska,
z tym edynburgiem jako ateny
czy ten sankt petersburg
jako wenecja.
Dante Rocío Jan 2021
Zegar popuszczony. Drewno w deski popękane.
Twoje dziecię po raz enty leży w sofie, jakby nieznane.
Czy widziałeś jakże gołębice są dziś rozszlajałe?
Białe a wyprute, jakbyś coś z żeber z alabastru na wióry mi
pasem skórzanym przerobił.
Pogardą jakże ci koniak a nie me oczy ambulansem!
Wargi sąsiada jak posąg dawidowy a nie me wyżebrane!
A sen nas dwojga na strychu już tylko we krwi coś znaczy?
Mętny widok asów, pików czy trefli bez serca twej „królowej” spił cię
i na wiersz w popielniczce przerobił?

- Ty co stoisz dumna, niby poharatana,
nie wiem jak siebie samego odpędzić.
Jakiś ból liliowy, jakiś pieniądz w twarz córce rzucony,
ekstaza z barw i szkarłatu przed oczyma już tylko
do anestezji się sprowadza.
Bo, powiedz, czymże trzask twych żeber, o potomku zapomnienie,
jak nie chwilą gorzką małego goździka
co zaraz nagle w przełyku zaniknie?
Po cóż pierścień zaręczynowy, czesne, ognisko Hestii,
śmiech twój platynowy
jeśli stoi przyszłość jak twój posag stracona?
Ten salon, ten pas, ten orgazm, każda sprawa lichwy ci warta.

- Bez wykładania ci na ławę „przynajmniej ja nie...”,
chociaż stanę ci wyzwaniem i ostatnim tchem
jaki marmur mych kości coś jeszcze się broni
i spytam, nie wycofam:
Ten ból, ten skowyt co mówisz, jak czyn schowany Nazarejczyka,
u stóp w wodzie twych pracujący,
czy znać ci dać co przekazał przez wsze narody?

- Naprzód, wypatruję

- Co na Ziemi związałeś, w niebie się nie odstanie,

                jak puls w żyle ci zostanę

                     choćbyś martwy i go wydrapał

                                na pozór.
A prompt for the lesson of Polish language on describing current tribulations a married couple is prone to facing and falling to in modern times. On physical intercourses, betrayal, alcoholism, hasard, life after death, doves that go berserk from wife’s pain by the hands of husband’s violence and how it all might have no sense at all when one would look at humanity’s life and goals maybe
Mateuš Conrad Jan 2018
pierdole, jade do Turka, bo inaczej ni-ma rady: pospolicie, czyli na pszysięge: klnąć! nad to:  ścisk ‘zora, o! tyle! gleba!  ścisk - tym ‘zorem siekać, i u-ci-sss-kać! no to dopić: pod ten brak  šatana - tego Ukrainskiego atamana - brak mu ręki - bo na ścisk - jak to mówie: cisza - szmer i śmiech! a to wiadomo czemu tak auto-matem iota ma główke - czemu nie ćιsza, jeno cisza? a no, dla tego! ja nie prosie by tak prosić na gotowe! a tu wysłane! cygan z dywanem perskim, a i tak nie wygoda! bo czemu kropka nad ι‘otą? a bo sie czyta Spinoze i sie pyta: nad literami grawituje tym pytaniem. - to też znaczy: poza lewą nie wie co prawa ręka robi - bo to oczy czytem jedno, a zór lepi drugie - kto by domyślił sie inno turkie ğ to jak ‘glika ha, ha gag - ab surd! grav’ niet kā’ron! bo i tak: śmierć metafizyki jest nowo-narodzonym szczylem (ščylem) ortografii - czyli dwa razy po krótkie i - jakby jota - głucho puste widzi-mi-sie (brakujący ogon, czytem: diabł ma rogi - a zatem: pytń  o ‘gon... jom ci pszepisze Ajrysza Finnegans Wake, tym bogatszy, a przy tym powiem: pierwsza cegła pod ten mur: al-buraq - czyli ten burak - czyli, die rotebeetemauer - jebaniec poniemiecki, jeszcze mu mało pożyczonych słowików... cirp ci kuźwa dam’nom, bedzie bi-da! bi-da! kozmopolitan tylko górali i szkocki akcent bawi na lublu... to cie kurwa zabawi, prędzej dziób pingwina skryje sie w moim łokciu, jak i dąb na tle mojej dłoni! pije, pali, konia wali... w imie ojca i syna, i duchownictwa szarańczy. post / pre scriptum: wolno myślący człowiek nie ma teorii ego, jeno mape, nie algebre o ten niedosyt znaka X - dawym imie - dycha! co pincet znaczeń, dycha! nie nie, aby podpis analfabety - tzn. X i ego, ** i superego, *** i id - tzn. to tamto, owanto. wu czy u - czy wiem i nie wiem, czy: kiedy piszesz i wydalasz cieć klaustrofobii - czyli: chłopie nie pisz jak plotnik fobii jesteś - ad abstractum - od nowa: Zyd na Gestapo - pewnikiem nie żaden: Brzeczyszczykiewicz - schusza - jakby odwrót: syty - szyschkami - šon - ko-kurwa-konery! jebudjed; budujem? da da... ja ni kocham tybi ty ni koi me. a to co? działa NA-WA-RO-NE-SO-LA-TI-DO. ponownie - sprość: ğnome - ğnostic - cisza nad gje.*

i to prawda,
   ta Grecja...
       kołyska zachodniej
cywilizacji -
   tzn. bahory,
      młode gówna:
   kakaшki -
lecz! Virgil i co Turek dobrze
wie... Grecja? nuda
i szambo murmur
w Edenie pirackim zwanym
Loon-dyn...
       bo ci powiem co ci powiem
a ci powiem jak Zagłoba -
   tym bardziej kochać
jak czerni syn w pieśń nad góry ‘niem:
   Bo-***! mój to ulubieniec.
           pisz wiersz ‘ciupki -
maciupki paniczku -
   pisz wiersz po każdej
książce...
              a co w Polsce?
meandry uczuć!
   tak, tak, z babcią ci powiem
nie o Greckiej piekności -
powiem ci o Turkeckiej -
    - co, za... SIKSA!
- i sam bym głowe w ogniste dupsko
diabła wsadził po modłach przed
ołtarzem nie jednej iskry Aten
                          blednącej -
   w tamtą strone jedzie w czern
ubrana żałobą piękna -
w pół kroi sie Ukraina i Grecja...
a tam, tam w post scriptum
Byzantina - siedzi wicher serca
cerkiew i meczet cukrzynka -
martwe to morze, morze,
martwe, lecz nie sól inno cukrem
lśniące błoto, jakby
   z Szanghaju *** świnski -
   córa dla starego i młodego -
Sühan - Sühan - Sühan Tuğba -
     po nią znów 100,000 łajb płynie -
dawna Troja -
  bo ci powiem co ci powiem -
     Turk nie Muzułman -
po Alim drugi - godny sfat Pers'a -
bo jak nie - Turk u progu Europy -
nawet i ja na podziw przed
    obchodem Kaab'y siedem razy
motłochu wart ogląd szkarabu -
i ten słodki adhan -
           bo dla szczoła śpiwać to
na marnie -
     boli też pruch po tych starych
bakach pośmiewiska papistwa...
   jebana kurwa mać w koło to samo -
nie wiem jak, ale
    wolałbym zdradzić chrzest
niż go przyjąć -
           ponownie -
ale jeno pod chorągwięm Turka -
jako janczar -
         chociaż tam jest: śpiew!
a nie, dzwon, dzwon w głąb 'pusciany!
czy też krokiem: kra kra krasnoludy!
fu!
     gorzkość i brzydota!
          mówie! Turek po łacinie
zacina? zacina - alfa-kurwa-becik
po jakiemu? nie po Ł'cinie
godnym Lwowa?
           z Turkiem moge, bo sie
chce, on i tak już lizał Bałkan
   i prawie zawstydził Wiedeń!
    ale to ciwilizowany Pan,
         bo umnie ubrać i nawet
pozwoli wypiç kiedy kości wychodzą
z ciała ogrzać cień!
     o tyle lepszy -
jaki przy Turku z Troją w ręku
i przy Perskim stygnięciu jest
ten prostak Arab...
     a jak im sie skończy czarny glut
to będa eksportować pioch!
    już wiem gdzie,
         na plaże Albionu!
             i tyle powiem -
   o Turka warto byłoby zdradzić -
bo skąd inne, piękniejsze od
  Greczynek niż ciup-ciup pijące
         wróbelki z nad Bosforu?
   Turek drugi Ali i trzeci podział
Izlamu - bo wkręt Ł'ciny -
             i tym też -
               sfoboda -
                 tym też dawny Byzan -
i Troja - i co jak nie Rzym -
        ostatni kalif -
                    i tym Arab w świecie
jak Żyd -
          ale o tym mniej od Żyda -
bo to bogacz na wielblądzie który
nie tylko nie może sie zmieścić przez
oko igły, a co też nie może
zmieścić sie w swe portki!
sowa Mar 2020
49.

Men, Niemen?
most, rzeka i autobus
zatacza się w pagórki
          Wilia?
          w upale budzą się Suwałki
          Memel zaciąga brzeg lasem
          znużoną powieką
Memelland ist abgebrannt
          mury
          pagórki
          coraz to milej do ciebie
          miłe miasto

https://yandex.ru/collections/card/5e6f063db651624b1a7fd6ad/


53.

NA ANTOKOLU


na Antokolu
barok wkoło
stiukowi święci
w plafony wzięci
królowie
            żyd jak żywy
            w peruce na głowie
            triumfuje w purpurze
nad ołtarzem w górze
zaś przy drzwiach
z krzyża zdejmowany
nie baczy na rany świeże
dłoń składa na grzbiecie
na nowym habicie
w ofierze
wpółobjęty
z jednego gwoździa zdjęty
ledwo, a już łaskawie
nad mieczykami z ogrodu
błogosławi płotu
regina pacis
dwa bębny tureckie
zdobyte pod  Chocimiem
milczą w kruchcie nad Wilią


60.

JAK WILENKA

spóźnimy się na wieczór Alicji Rybałko
jak Wilenka po Zarzeczu kluczymy; mosty
w zaułki - miasto dla nas na trzy klucze
zamknięte, jak bajka o spiżowym wilku

w Pikieliszkach za dworem księżyc studzi jezioro
para łabędzi przy brzegu - tak prosto romantycznie
i książki w bibliotece dla dzieci tu
nadal dostać można jedynie po rosyjsku

a poezja Alicji, jak gotyk św. Anny
na palach olchowych i workach piasku
w płomienistym po wielokroć łuku
przenoszę na dłoni ten kościół



Stefan Kosiewski; OBY DO WILNA. Wiersze. Wstęp: Dr Romuald Cudak: Na marginesie. Redakcja: Barbara Jędrzejczak. Opracowanie, korekta: Tadeusz Adam Knopik. Łamanie: Robert Kosek. Wydawca: Stowarzyszenie Europejskie PONS GAULI; współwydawca: Radio PLUS Katowice Sp. z o.o. Drukarnia im. K. Miarki w Mikołowie. Katowice 2000 ISBN 83-914127-0-9
OBY DO WILNA
BML Sep 2013
Moje serce się przelewa,
Bo mnie w kółko ktoś olewa.
Ciągle gine, to mnie zżera,
Taka smutna atmosfera.
To nie bajka, i nie płacze,
Tylko sobie ja tak kracze.

Au, jesteś jak złoto,
Ale chyba o tym wiesz pięknoto.
Forever alone, czy nie,
Zawsze będe kochał Cie.
Może zaczekam aż ktoś mnie znajdzie,
I może przy tym się sam odnajdzie.
Mateuš Conrad Nov 2015
czytając filozofie po polsku, ojciec mój który wyrósł na chemika obudził dziecie, a dziecie pochłoneło ojca mówiąc: od teraz zaczne, carpe annum, carpe zenith ex tempus, filozofia z logiki czy to z rzeczy rosnących - i w garści magika które wzamian za słowa hocus pocus wymawiane są słowa jan nowak urodzony czwartego kwietnia roku 1912 / zmarł rokiem 1973; czy to z rzeczy stabilnych w sensie inspectio ex continuum, czy też na skali micro (atomów), czy też macro (gwiazd); to ja wydam wartości nie-czytne mym ozorem, abyś ty zerknoł na to co jest warte czytania - obudź mnie w ciele ośmio latka twym ciałem dwudziesto latka... bo sam wiesz że przez tyle lat, nic cie nie nauczono -nawet ten bat i ta dysciplina nie wzruszyła cie aby zgodzić się na kawe przy domu pogrzebowym wraz z myślą: jaki to ma być, ten nowy samochód? z dala - ‘taki aby i trumna też mogła zapiąć pasy.’*

zza młodu dziad powiada wnukowi: matematyka, fizyka i sport...
przed dziada rokiem młody odpowiada:
chłód zimy, spacer i myśl;
kocham obiekt zwany kobieta... lecz nie temat...
mój sam bardziej wypełnia sześć kątów niż jej obecność zmartwień,
co jest jakby gra przegrana, więź tematyki mniej
jako wąż a bardziej jak glizda...
lecz chodząc miedzy kratami i domami anglii dostatku...
widze więcej glizd niż kobr czy też pytonów...
skoro geneza słowa jest brana od onomatopeji imitacji bydła,
nic dziwnego że my tesz na bydło zeszli
biorąc teorie lingwistyki darwina przez ch i es -
nic dziwnego że nie jego,
ale czemu brać pod uwage słowem: jak się widzi
kogoś pukającego w dzrwi w tle “słów”
jakby nie jeden knock-knock żart, więcej limit
tego że z nie animowanych rzeczy nic mądrego nie przyjdzie -
tym bardziej dodając do słownika -
jeno ta pierwsza lekcja zagrożenia małpy bez drzewa
z tym pyskaczem wężem, czyż nie?
jaki jest sens utkwić nową lekcje od rzeczy samych
niewinnych swoją interakcją z cieniem lecz bez machania...
jakie zagrożenie od nich? ah wiem, jeno arachnofobia wedle
kamyka rozmiarem ciągu gór mienia: tatry.
więc szkeliet tego boga zwany: komunikat - przez poetów
wyzwany na igrek i mieszanke czasu w pralce
czystości pomieszany: czerń i biel nada szary -
aby zerknąć w igły dotyku bez wargi,
aby te zagrorzenia zostały które miały znaczyć że
zeszły nam z drogi... aby potem tym samym małpim okiem
patrzyć na rzecz dosyć stabilną i sprawdzić istnienie atomowego ruchy
w stajni, między ślepotą a ruchem, mgłą a cieniem.
Dante Rocío Nov 2020
Odczucie zaparcia tchu w piersiach
jakoby przy chłodzie,
szoku w oszołomionej
czułości czy penetracji
przez ukochanego po raz pierwszy
podczas aktu cielesnego

odczuwam jako to uczucie
w klatce
ściśniętej
jakbym miał w dłoniach
właśnie
tak samo kruchą rybkę...

ledwo dyszy, cmoka,
jak niemowlę się miota...
i widzę siebie jako lęk,
że ona to ze szkła jest
i płacze prawie z niepokoju
o to
co
z nią

zrobię

że trzymam mięsień sercowy wyjęty
prosto z czyjejś żywotności.

I wiem, iż jeśli tylko zrobię
nieostrożny ruch, to ten cały
cud Życia którego
w oniemieniu i własnych łzach
nie mogę pojąć,
że mi położono między palce...

pęknie nagle jedna arteria przez ściśnięcie...

I pójdzie krew.

I pójdą jej wargi w dół.

I pójdą płetwy wzdłuż ciała.

A tygrysie paski bielu i różu będą już tylko tą gęstą czerwienią co nie zmyjesz z ramion tylko się wedrą jak zabrudzona skóra bez zrzucania naskórka.

Tą czerwienią w papce jak ta podczas okresu menstruacyjnego gdy ją badasz z bliska na opuszkach.

A Cardio będzie nieme.
Przeze mnie.
Zgwałcone takowo więc.

Lub każde inne dłonie, w które powierzyłem tą rybkę.

Dlatego takim łkającym lękiem jest dawanie tego w inne dłonie.
A oni nie wiedzą jak karpika się trzyma tak, by chodziło o niego i tylko niego.
Nie jego paski barwne,
powietrze wokół
czy inne tyczące się treści.
O niego.

Oto Słowo.

Osoba.

Język.

My.

„A Słowo ciałem się stało.”
Many consider my Poetry verbalised as utterly abstract metaphors I take straight out of imagination. Drawings of Mind.
Yet those elaborates are purely elected wordings to images, elations, with senses and clips that come to choose me themselves. Overlifely.
The image of Koi Fish is one of those allegories of any tries to show you what “body” is that of my Poetry.
Hereby the text.
So that it can be seen these are more than metaphors or the rationale.
(Translation coming provided soon)
Mateuš Conrad Oct 2018
.nie dotykaj ich kobiet... mowie ci... nie dotykaj ich kobiet... to nie twoje, to wprost obcze, i tym bardziej owcze...jak sam, zobaczysz... nie tykaj ich kobiet!

ja nie jestem tu, w ramach potrzeb
ich kobiet, mowić słowo: nie!
ale... ich kobiet "potrzeby"
mnie naj mniej... interesują...
kiedyś... może... nie teraz...
ja, tu jestem...
  po tą kurwe swe znaczą
tytułem: językiem...
ja, jestem tu, po ich             zór!
pizdy w ramach gnoju jedno,
ale jedno nad wszysto..
ich. jęzór?

                          jeniec?
taki jeniec? jaki może być
sam język sam w sobie?
no to jaki, jeniec?!

    to...            to!
a tu...

        tu? tu... teraz hymn.
i to słynne... sto lat!
no, panowie?
co? co kurwa jest?
sto lat sto lat niech
Dąbrowski żyje nam!

            to jest moje: salve regina!
ślepy bładzi, ale ten co pyta?
tym ja, jam tym ślepym...

jam ślepy i tym samym,
jam co błądze...

         kiedy kusić trza...
  to nie tym zorem...
             ale tym, o ile sto lat
zapuźno... jam sobą...
przy twym tronie
tym ten sam.

jam mówie swą krew!
   i tą krew! swą jam: przemówie!
nawet do tych bez
kraju, i fałszywego Pana;

oczy jak iskry,
i mowa jak lustro...

   nawet do bzdet kraju,
i fałszywego Pana:

rój! i cholera nad resztą!

nawet... owszem, Panu,
ale kraju,
ale kraju...
co Panu nic wart.
Mateuš Conrad Oct 2022
drama for queens

teenage boy is no
teenage girls' dream.   (502 bad gateway hack mobility, scooter)

i never know how the story goes, esp. this story: dentes qua stellae or whether it's stellae qua dentes i.e. teeth as being stars, or stars as being teeth... so much for the "son of man's" suffering upon the cross, there were plenty more horrible ways to die, i know for certain that "my" fellow countrymen in the late middle-ages preferred to impale culprit Ukrainians... they'd grease them up and impale them on a "1" / an "I"ota... so much concern for the suffering of the "son"... i'm pretty sure Zeus had "one too many"... but never in "question" is the suffering of the father... all those stars juxtaposed, into geometries and not geometries, if not an ideal sq. then most certainly a triangle, no circles in constellations... but it's abstract in a way that would be fiddly on paper... gods bend the rules for what's already here while men try to make sense of said bending of rules, men and gods meet halfway, there's a common language to be shared by both creatures... whoever was the dentist-sadist that was... i'm pretty sure my "father" endured more suffering than simply dangling from a cross... i see him now... like a worm from the planet Dune.... whirling in a gravitating darkness... himself the darkness and the gravitational pull of it... for each star upon the nightly heavens is his tooth... pulled out from his mouth... sure... a pretty grin... at first... a dissolving all blindening of light... but now? all his teeth have been pulled out and scattered in his mouth agape that's this vacuum of: no chew and no bite... how hungry he sits... unable to: nonetheless willing to sieve through every other living creature having its fill... long will it be before his teeth implode into "nothing" and are returned to his mouth... i'm guessing i should dream more often, only recently i encountered a dream from one of my ex-girlfriends, a Russian girl... she actually painted a picture of the dream... i was standing facing the third eye of her dream-architect backwards... a bit like Judas in one of those paintings of the Last Supper... i was holding a sword in my hand while she was kneeling and had her arms outstretched insinuating mercy... a kneeling woman in the form of a crucifix... but that was over 10 years ago... i found my shashka wooden sword over a year ago long before the Russia-Ukraine conflict started... i just stashed it waiting for the right moment to hang it on my wall... funny... i guess that's what happens when one doesn't dream... one create a reality from the dreams of others.... this interpretation of a dream of hers? i have, in a way, turned my back towards the west... in the grandiosity of dream-language i am standing over a kneeling Russia and refraining from using my sword... it makes sense that i dream of nothing... i just remember her giving me this picture she sketched... it looks like her dream came into fruition... but me standing with my face hidden... hell... i never liked the idea of the Russian being the scapegoat of the whole of humanity, this evil genius boogey-man... to isolate the Russians is like... a recipe for a perfect disaster... i was never inclined to make an Anglophone fetish for America... and i never will... the east is calling me... "my" people would rather wage war against each other than succumb to Western decadence... but at the same time i can't the Russian claim for defending Christianity: Christianity is indefensible to me with the emerge of the Naag Hammadi Library that coincides: almost precisely with the Matthias ben Josephus' account of the times, about an Egyptian False Prophet who attempted to sack Jerusalem, failed and fled back into the Egyptian desert... just by "coincidence" the Dead Sea Scrolls were found, the atom bomb exploded twice and was subsequently tested... too many ******* coincidences if you ask me... i don't feel or subsequently think i have any impetus for either western or eastern culture... i'm a no-culture culture... i'm sure i'll figure something out as i age (god permitting), for the time being i'm just hyper-focused on a second schism in Islam, spearheaded by the Turks... perhaps i'm mad... perhaps... but even the psychiatrists i met with discharged me as being free-thinking untamed... sure... they tried to medicate me, they did, i put on a lot of weight... then i stopped taking the "medication" and got my libido back, lost weight, cycled to Epping and elsewhere walked a marathon to St. Paul's and back... blah blah... am i mad or is it just that everyone is too ******* sane for anyone's willingness to enjoy life with a thrill?!

mmm hmm... traffic is bad on the internet,
someone explained it to me,
this 502 bad gateway phenomenon
i listed and heard the explanation like someone
might hear an echo... it sort of vibrates
a silence that has a second laugh when told:
you'll die...

that women are better at language than men
that men were supposedly better at science
and mathematics than women...
sure... i too am seeing seismic rearrangements
taking place...
given the change in industry...

i'm still serious about going into primary school
teaching...
when the scrutiny of my teaching ability
is out of the room and i'm well established
into my role... i'll teach them...
those gremlins... ha! you'll hear that the Europeans
arrived at the current numbers
from the Hindus and the Arabs from the Hindus
and we poor poor, pauper thinking northerners
were enlightened by the sands of squiggly
lines of ink!

ha ha! like **** we were...
the Ancient Romans used letters as both letters
and numbers! IV... what? not 4?
what's 4? i look at G and see a mirror and a
clockwise turning...
i see an 8 i see a B...
i see a 9 i see... a P...
                        iota for everyone eleven 11...
2 for a Z... S for every 5...
                        3 for every E...
7 for every L...
                               6 for every Bb...
0 for every Oh Oh Oh!

                 fake news... self-taught truths and the the world
can go to hell with the usurpers of my arrived at
figuring out how: to send a postcard from
a defunct Third *****... just a stamp will do...

much a bigger whirlwind than with the advent
of the 20th century... bigger?
well... the 20th century was the whirlwind,
the hurricane... the 21st century?
ha ha! it's going to be a butterfly!
you know about the butterfly effect...
the 21st century is going to be just that...
the horrible has already happened!
i'm just here to invigorate a metaphor of what could
have happened...

sure... white girls are staging a "coup d'état" of ***...
black guys... hell... i too find them handsome...
trouble is... i can't go down that little "Nile" of hers
to the equator for equal parallel...
i went east... to the lands of Gypsies and vampires
and Mongols and Orcs...
sorry girl... we were always disparaging creatures...

ofiaruje mojej dziewczinie... szlafrok w którym utonie...
przy świecach i koniaku...
po pas po szyje... piegi i policzki blade...
tak, tylko ona, jad jedwab...
ofiaruje... Hollandi morskie owoce...
dziwne przyprawy...
farbowane rzesy...

                      ofiaruje mojej dziewczynie:
rodzinki, krewetki, mandarinki!

i will offer my girl... a bathrobe in which she we drown,
before candles and cognac,
unto the waist unto the neck... freckles and pale cheeks...
yes, only her, like silk...
i will offer... Holland's sea-fruits...
strange spices...
dyed eyebrows...

i will offer my girl:
raisins, prawns, mandarins...

i lost myself in conversations...
only 2 weeks ago i watched two brown eagles
fight over a meal just above me
while i was doing something in the garden...
but lately... ever since doing shifts....

two brown eagles fighting over a meal
just above my garden... huh...
i was familiar with Parakeets lingering
at Bishops' Park Fulham...
i... today... not even today...
what the **** are three flocks of
Parakeets doing flying across my horizon
and garden included...
if i asked for Messerschmitts i'd ask for a cláwd (cloud)
of crows or a flock of woodland pigeons...
i would be asking for ******* parakeets!

the former is a Welsh take on things...
but i don't want to beat my own drum...
obviously the Scots are dreaming "big" in terms of
what's united and what's disunited...
we're living in funny times...
i'm starting to think the sclera in my eyes is
turning yellow from all the whiskey i'm drinking:
mind you: there are worse ways to die...
from drinking excessively and writing
originally...

as you age you realise: there's no Romeo in you:
but there was...
i know i had a Romeo in me...
then the splintering happens...
as you age you realise you need to learn juggling...
it's not exactly juggling if there's only one
women in your life...
you need at least 6... whether you **** them or
not is not part of the "plan"...
me? 5 i ****... and the rest?
i don't count... i'm more an anti-dyslexic
sort of guy rather than an arithmetic sort of guy...
i like: a, CLA-RI-TY OF SPE-LLING...

just today... i met up with Frankie...
a work colleague...
we tried talking for about 20 minutes not being
in uniform of either shirt and black tie
or black t-shirt and all things black...
i did stretch it that far along...
but it was ******* difficult...
we're already in our lanes...
we know our mistakes and we know
the sort of people we can replicate these mistakes
with... ergo: we pursue the sort of people
we can make the same mistakes with...
even though: as a man?
i can't exactly become pregnant either the first
or second time, actually: never...
prostitutes wouldn't make that sort of
mistake of trying to get alimony from
a pundit...

         ergo? before feminism... i was telling
these two girls are work...
my grandfather mentioned that back in the day...
in a little nation known as Poland...
the sort of cousin of the rebirth of Israel...
there was this "thing" known as: Bachelors' Tax...
oh yeah... Bachelors used to pay a tax
on them remaining single,
it was called a BASIORY...

and i would be paying that sort of tax for...
exactly what? tax freebies of western single mothers?!
me?! getting a council house / flat?!
as a man?
**** me... i'll need to grow a womb and pop
a hungry brat out for myself to use as TOOL...
oh i'm not bitter...
sure... i live with my parents...
but i take care of them...
plus i drink to excess and write to excess
when they're asleep:
it's an unhealthy healthy relationship...
i do most of the cleaning and the cooking...
i dreamed of one day following the Biblical quip
of breaking away...
but then i saw what that entailed...

you marry a woman: you break away from your mother
and father... you abandon them...
you marry a woman... and?
you get a ******* mother and father in-law...
GREAT! ******* all ten (are) thumbs up!
that's just ******* brilliant! sign me up!
no...
         if that is the fate of man...
i'm in no way part of being a man...
i want to be an aman...
                                i was so close to bagging this
deal... the overtly friendly in-laws...
the woman... well... in the biological: mammalian
sense... she wouldn't... do the mantis ****
during *******...
she would just **** you years later...
replacing your mother and father with her father
and mother...

i ******* ran as quickly as my mind allowed
and my legs couldn't provide when she first
performed oral *** on me...
the words: what would father think...
what?!                       is that supposed to be:
a ******* "turn-on"?
  what you dada-tink?!
                                                    y­ou what?!
you just told me what i would "think" if
you'd think what it would be like
for you giving you actual father oral ***...
basically... un-basically basically:
well: ma'am used to the be spy "code word"...
in a queer world... qua is the new ma'am...

i purged my former ****** experiences
within the puritanical uninhibited experiences with
prostitutes...
i came out? rather unscathed...
i accustomed myself to sitting across at least
5... all of which i ******...
sort of glittering with an aura of:
dentes qua stellae!

that teeth could become stars...
each time i see a migrating star
i conjure up the passion of one of my own
being uprooted from my jaw and
bone licking, straight out of Belgium's
flat-land-demand!
to hell with these chocalatiers!
it's Belgium: currently the heartland of Europe...
otherwise a non-country...
certainly nothing geographically worth minding!
it is! it isn't!
who gives a **** or a white shirt's worth of minding!

of all the philosophy books...
so few write about ***...
   actually: none do... Platonic love my ***...
which ought to have been written by a homosexual...
but then there's that extreme with Marquis de Sade...
i'd rather write about ***
than actually utter a single word during *******...
i refrain: yet still they come
cackling with: ooh... you're tiny... jokingly...
actual *** is so much more interesting
than what ******* has to offer...
******* is acting! *** is anti-acting...
it's the one view of what
upstaging the Thespian Tyranny can ever look like!
the only way to attack the Thespian Tyranny
is to attack the asexual pornographic actors!
they're ******* actors! literally!
they're ******* ******* actors!
they "enjoy" *** on the basis of PRETEND...
me? i love *******...
i'm already gearing up for Thursday...
i'm doing two days of bashing the bishop
without ****** to get the blood flowing...
i need to starve and excite myself
at least 2 days prior to *******...
my ***** are tingling and so is my *******
while i write this...

i need to perform! if i don't perform
i won't be smoking that hash Frankie gave me
after ***...
oh... i'm not young and stupid (again) enough
to smoke and write something...
i'm going to go straight to bed
and have my head massaged by a H. P. Lovecraft's
octopus horror godhead...
because i **** Gypsy girls...
Gypsy or Turkish? whichever...
   as much as i'd love a blonde... hell...
  if you don't have what you like...
might as well like what you have...

                           i'm currently surprising myself
with what i just sent my coworker
in a private message.
Mateuš Conrad Jul 2017
panie! białystok!

kurwa:

szeptem lubelskie...
a gwarem?
                   kieleckie!

tzn. co?
przy tobie schudne?!

nein nien herr polschein!
kurwa!
ale dym!
tu sie pisie - pisze, ja -

ale tu trunek dymu,
pióro i rękopis,
a tu dym i fajka...
i tu czyka oko...

o kurwa, czeka:

to jest to "chyba teraz"
warte hejnał -
to samo co wmagać sie o iskre
na nago w tle pokrzyw;
co ja, jebanego syna w ojca
mundurze?!

    huja! daj na podziw glebie!

niech czarna mysz ma co:
dać ludu na myśl!

chłebem warty człowiek -
a winem warty bóg -
a potem i tego to, co tego tam..
nie, nie jutro: *** -
ta ślina pachwi!

ten rękopis, warty zbawienia:
o to co jutro,
i tym bardziej co wczoraj,
lecz nigdy co dziś,
bo po co?
     piąte "przeciw" dziewiąte
hydra warte
               dzięcioła puk puk -
oczekiwań warte
    sopot: zero -
to zwane: lecz lecz, a nie licz!

ja w naród kopem,
a naród?
      mózgiem w dupe!

i co?

            i tyle!
Mateuš Conrad Apr 2018
/duma bestia, zwaną pierw, a co pierw, to liczy sie to, co z tego zora, krwawi bez krewnej dumy.  

mordo bitne chopoki
w dzwon,
o kulać i wiatrem
gonie ku szkłu
i szkieletom...
   pyskiem psim przy
fontannie,
  o to co mogło być,
siostry, matti, czy kobiety...
o co mogło,
a nigdy, ni budjet...
chrapać sie tam każe...
z modlitwą o, a nie
na przekór chóru kur
trzesnącym sie pudlem
godnym dziecia
wartym zabaw
zbawieniem, cienia.
widły o palace rąk
donoszą....
       na zgięcie...
wojaszek ty nie....
przed ołtarzem wúja.  
  czarno przez tę czerń...
jako drugi Spartacus...
    jom też sukułka...
           zwanym sowiet.
Mateuš Conrad Jun 2018
a no, czym,
                             "niby" gadam?

to po co mi ta
                             kurwa flaga

      i gzyms co (w) dół
                          mam patsyc (z):

  o jakiś sentyment?

eksodus, kujwa:
w morde nadana...

   lepi sie lepiej ki(e)dy:
bez...
              i nieco nic
a w tym TRILL zapomnane...

    koo'dz: V            a(h)...
                ahahaha!

ja nie polak,
                 ja... polską...    
  żyt: na nieustannej
nodze...
a propo:
            tym             te      sz
    żyd?

       zależy zkąd, tym prawda
o to ż in anti-shamanic
      "clarity"           (i.e. also).

           which includes
the matter to mind:
         with...

albo zapomne albo przy- se...
to NN... w kwocie
                    nie-ustaNNej -

you can almost tell apart a dutch
tourist from a french tourist,
and... you can tell they have
inherited an idiosyncracy,
  along with an ethinicty...

         ***** england ought to know,
the language has mingled with
so many deviations
that, it became apparent,
the scots and the irish became
neglected...
    unfathomable,
    or at least the fathomed: last.

           n'eh n'eh        ej...

no, not edge via: jee'p...
            
   it's really stretching it,
"thinking" there are nouns associated
with the roman alphabet...
    which are, pure phonetic
simplicity...
       hey, the Jew god tetragrammaton
is a vowel catcher:    e.g. ah
    as a minor expression of awe...
and hardly the sigh of oh...

latin letters have no names,
to begin with...
      O is no -micron or -mega...
     V is closer to the definite
article via v'eh "point"
than it is to a greek cheese....
         which morphs,
"magically" from feet to theta...

      what's V'eh point?
          precisely:
latin letters do not, and never had
possession of a noun status.
            
     there are actually only
three nouns in the polish
alphabet:

    igrek (y),
                   jot (j),
               zet (z)
              ziet (ź)
                      rzet (ż)

  although i'd debate this claim
(really, only igrek,
  the slavic gamma qualifies
to be given a noun status) -

the greek isn't exactly pristine
either...
    considering that

of the 24 letters:
        α, β, γ, δ, ε,
    ζ, θ, ι, κ, λ,
                   o, σ, υ and
   ω could be considered as nouns,

syllable cound:
        1 syllable doesn't allow
an encoding a noun status...
     meaning:
            the inability to lip-read...

sure, you can tell apart
        a π from ρ from τ from φ...
          
(luckily this observation,
is not,
         a rigidity celebrating
orthodoxy... namely because of
the noun:
        
                                     ταo)...

then again, if certain letters were
to be ascribed a noun status,
they'd become siamese gemini,
e.g. μ-μ....
                       mu-mu...

                                      ψ-psu!

yet a noun would probably require
an editorial "interlude" -
          a prefix and suffix,

                    a(h)-l-pha...

ω requires: o + μ + ε + γ + α...

  greek joke concerning diacritical
application:
i guess it depends on
a variant off a fashion statement,
  given that it might as well have been
composed with the η-variant.

    tongue numbing gymnastics,
i admit...
              but then is the loss
of the R-with-a-trill in english
   a numbing...
      never could fathom
the french harking of the letter either...
but at least i allowed
a tarantula to sit on my tongue
and numb it when i could
have had a rattle-snake with it...

   funny... whenever my history teacher
spoke Latin in my catholic
highschool, she actually revived
the trill of the R...
              
  most of the time?
         a bit like cold liver in the mouth
of the english...
             tongue-tied-numb...

oh, i can analyse the english,
but i am unable to give them a psychology,
the technicality of the language
received me to peer into,
  and i know that my observations
will not receive an implementation...

    but that's the prune you pick
off a tree,
            where you're more a:
******,
                  than an, active
ingredient of ascription to a concept
of memorable time...

                                         history...

nie ma sprawy:
                             posprzątam po sobie,
tak jak teraz:

              shoo shoo shoo...
          worded broom;
   and off the clustered buds of
   urban congestion
that are pigeons, skim, flew off,
   like heads off a guillotine,
         into a reiteration opposed
to: a conventionality of
the literate exploring nothing,
             but verb and narrative.

can you seriously read books,
and no paint?!
         seems a waste of time,
to read and subsequently
reintegrate a reading style,
within a modem of: ditto verbatim...

    which is: that ****** variant
of plagiarism...

         considering the anti-phonetic
sctucture of the englosh tongue...
   i.e. says one thing,
      gives it a variant "arithmetic"...
dyslexia...
               i can hardly begin to
comprehend
              a need to replicate my reading
habit...

       given that i only speak only
two organic examples,
        i can already point that:
english, as a lingua?
               doesn't exactly have syllable
clarity.

— The End —