czytając filozofie po polsku, ojciec mój który wyrósł na chemika obudził dziecie, a dziecie pochłoneło ojca mówiąc: od teraz zaczne, carpe annum, carpe zenith ex tempus, filozofia z logiki czy to z rzeczy rosnących - i w garści magika które wzamian za słowa hocus pocus wymawiane są słowa jan nowak urodzony czwartego kwietnia roku 1912 / zmarł rokiem 1973; czy to z rzeczy stabilnych w sensie inspectio ex continuum, czy też na skali micro (atomów), czy też macro (gwiazd); to ja wydam wartości nie-czytne mym ozorem, abyś ty zerknoł na to co jest warte czytania - obudź mnie w ciele ośmio latka twym ciałem dwudziesto latka... bo sam wiesz że przez tyle lat, nic cie nie nauczono -nawet ten bat i ta dysciplina nie wzruszyła cie aby zgodzić się na kawe przy domu pogrzebowym wraz z myślą: jaki to ma być, ten nowy samochód? z dala - ‘taki aby i trumna też mogła zapiąć pasy.’*
zza młodu dziad powiada wnukowi: matematyka, fizyka i sport...
przed dziada rokiem młody odpowiada:
chłód zimy, spacer i myśl;
kocham obiekt zwany kobieta... lecz nie temat...
mój sam bardziej wypełnia sześć kątów niż jej obecność zmartwień,
co jest jakby gra przegrana, więź tematyki mniej
jako wąż a bardziej jak glizda...
lecz chodząc miedzy kratami i domami anglii dostatku...
widze więcej glizd niż kobr czy też pytonów...
skoro geneza słowa jest brana od onomatopeji imitacji bydła,
nic dziwnego że my tesz na bydło zeszli
biorąc teorie lingwistyki darwina przez ch i es -
nic dziwnego że nie jego,
ale czemu brać pod uwage słowem: jak się widzi
kogoś pukającego w dzrwi w tle “słów”
jakby nie jeden knock-knock żart, więcej limit
tego że z nie animowanych rzeczy nic mądrego nie przyjdzie -
tym bardziej dodając do słownika -
jeno ta pierwsza lekcja zagrożenia małpy bez drzewa
z tym pyskaczem wężem, czyż nie?
jaki jest sens utkwić nową lekcje od rzeczy samych
niewinnych swoją interakcją z cieniem lecz bez machania...
jakie zagrożenie od nich? ah wiem, jeno arachnofobia wedle
kamyka rozmiarem ciągu gór mienia: tatry.
więc szkeliet tego boga zwany: komunikat - przez poetów
wyzwany na igrek i mieszanke czasu w pralce
czystości pomieszany: czerń i biel nada szary -
aby zerknąć w igły dotyku bez wargi,
aby te zagrorzenia zostały które miały znaczyć że
zeszły nam z drogi... aby potem tym samym małpim okiem
patrzyć na rzecz dosyć stabilną i sprawdzić istnienie atomowego ruchy
w stajni, między ślepotą a ruchem, mgłą a cieniem.