Submit your work, meet writers and drop the ads. Become a member
sowa Mar 2020
NA KS. DRA HAB. NATANKA W GRZECHYNI MUSZELKI 52 OKTAWY DWIE VON STEFAN KOSIEWSKI Studia Slavica et Khazarica XXI Prolegomena do Niebopolityki PANDEMIA PSYCHOZY Zniweczona Rzeczywistość Zarys Estetyki Chazarów Fascynacja Obłędem


I

Czy Arcybiskup Krakowa Jędraszewski żydoską babkę Wojtyły
z domu Szulc wyniesie na ołtarze Kościoła Rzymskokatolickiego
za rodzicami Santo Subito Lolka przez tzw. populus Romanus
ludzi siatki ojca Hejmo w ramach działań operacyjnych SB?

Czy ważne święcenia kapłańskie ma Jędraszewski od kropienia
wodą święconą żeliwnych klap kanalizacyjnych w mieście Łodzi?
Czy uchodzi, by cudownie rozmnażane przez Dziwisza relikwie
zachowały ważność do usranej śmierci, jeśli gówno przychodzi

II

Kubicy w sporcie z przedmiotów szamańskich nie posiadających
nawet mocy placebo, bez wiary w modlitwę księży i biskupów
Episkopatu Polski, którzy w porze Pandemii CORONA ograniczają
liczbę członków Rodziny Góralskiej na Mszy św. za Ojczyznę?

PS. Nie licząc przychodów Kubicy pochodzących z dofinansowania
amatorskiej aktywności państwowymi dotacjami Morawieckiego
hojną ręką słupa Obajtka w PKN ORLEN, jak poseł Kaczyński nie
zalicza do Rejestru Korzyści obstawy i kierowców biseksualnych.


https://sowafee.jimdofree.com/2020/03/15/na-ks-dra-hab-natanka-w-grzechyni-oktawy-dwie-m52-von-stefan-kosi­ewski-ssetkh-pdnxxi/
Studia Slavica et Khazarica Zarys Estetyki Chazarów
Mateuš Conrad May 2017
ja, między swoimi? na wygnaniu? ja? jeden? z kim, i z dla kogo potrzeb? twoje, twej, tego, co mnie nigdy nie znał? tu?! tu nie ma na na narodu... ani ludzi wartych o przyjaźń, co by dało wartość, zwane: lata. o to zapomnienie, warte, złoto i gruz, na to samo w chinach, praca, zajęcie, ***, i to: tak, owszem, tak jest, panie profesorze, tak będzie... i nie inaczej... stara babuszka w lesie... skryta, skłania się po grzyby, potem na targowicy, w hustce, sprzeda sekret tych perfum. oh tych gnań... do tego: co było, i już nigdy już nigdy nie będzie. ah te piękne muchomory... polka-kropki w taniec, jak niby w twej bluzie... czy też w twej spódnicy, szyk, na tą ostatnią noc, gdzie mnie nie było, na tej zwanej, nad pamiętnej, studniówce; pisane, ręką, dziecką w rękach poronienia, o latach osiem; poronienia od narodu dar, co był bliskim tym co byli nad nim, w ramach lat, przed nim.

the saxons said the same, we don't mix with these people,
if i want to drink diluted ****-worth's of whiskey
i'll drink what the dogs **** out... and tell you,
it's like magic mushrooms!
    you know the difference between economic migrants
and migrants per se?
   the latter do not "conquer"...
    they don't make themselves habitual, comfortable...
they don't earn or learn a trade...
               they're here, to learn what the parasitic
government provides, taxation, en masse thieving...
only to exploit it, the system of benefits.
                                 akin to a saxon, or a norman, i'm
standing on these shores, and trying to thinkg of a good
reason to mate with the women on these isles...
   and i'm thinking... why dilute my d.n.a.,
     as the expression is made plain by the intellectuals,
my *d.n.a.
requires an upkeep...
     well, thank you for indicating to me where sensible
objectivity ends, and when true subjectivity, or poetry,
begins.
  i was planning to find out when all these objective
superiority statements would end, they just started to bore me,
sure, they made me feel uneasy,
     the internal dimensions of the object i encompass
are, so much less interesting than the external aspects
of the same object... within the arithmetic of 1 + 1 + 1 = 3!
3 + d!
       economic migrants simply show the ineffectiveness
of the host nation's workforce... it's in plain sight...
they're either lazy, callous, inefficient, irregular,
      low-quality proof (regarding the necessary output
for a satisfactory end-product),
                               in a nut-shell:
a bunch of wankers who just want to shove, but can't push!
              or heave!
why would i want to dilute my blood among these
people? sure, they can jingle and jive, and sing me a ******
christmas carol... apart from that? a potato famine.
      title? celtic-blood.... ginger-red-carrot-hair...
            sometimes there are just natural prejudices,
or let's say, personally experienced prejudices taking hold
of your writing, that you simply can't obstruct...
          some four-leaf clover ******* fairy of a boy tells you:
you should mingle with your own...
         you're polite enough to write an answer,
rather than tell it to his face... when you flying to dublin, you ****?

— The End —