my mother got frisky with the publisher, she danced latino without a care, and gave her first interview for my hometown newspaper... the intro to my flashback of being 8 and leaving, with inflation and with pepsi cola glass bottles and spending most of my childhood outside and not before a nitendo screen shooting ducks... picking up a ***** mag from the church being built, chasing petted dogs near the gombrowicz river, going into the forest and wiping my *** with a leaf... when writing make some place small big, bigger than you could have ever imagined... make it bigger than you ever considered 6ft1 to be when aged 9...
i'm about to publish an entrée for the literati elite with a fresh off the causeway book, i became an ex-pat not being caribbean enough who forgot their tongue and became encrusted for the easiest integration of migrant tactics, i forgot my slave tongue voodoo and decided upon sunny english... no problem then... but with me i had too much history, too much pride, my mother flies in to see her parents via warsaw... i take it to be krakow originally... i can integrate but you tell me to forget my tongue i'll call you racist with linguistics... never, never!
e.g.? w ramach swej kultury zachód broni w ramach swej kultury, zachód: jak niby władza na wschodzie jest prawdą taka sama: władza broni go i dusi kulture, no tak, zachód swym kabaretem i płodnią rodzi nowego księdza, a na zachodzie nowego komika - który stanie mu na opór by żyd nigdy nie mógł skorzystać - mesjasz mojej dupy warunkiem ten mesjasz prostata więzi podatku i ryb... zachód karmi kulture która śmiechem go wklucza, wschód jednak broni go i karmi kulture głodem - jak ***** riot - wschodem zachować święte jest tłumaczone z zachodem jako święte nie piękne... jak więc zachód karmi swą kulture na wschodowi... igrek nad każdą kropke na konieć sentencji... ja ameryka ja anglikaniń... ale tak szczerze? chrystus ma lepszą muzyke niż mojszerz czy też muhammad... pieć razy la illah ila allah co dzień czy też judasza sha shtill! pierw nad bach'a, beethoven'a czy też mozart'a? nie wydaje mi sie. bo i tak powiem krzywe słowo przeciwko jemu jako niby tact dialektyki racji, to nawet wtedy krzyż nadal będzie kwitł prosto... czy nawet stanie się płonącym...