ozór mam swej ręce,
oko
w swym pysku,
a słowo,
w swym oku; \ \ \ \
jeno anioł siedzi w mym
uchu, i gawędzi
jak jakiś chłop
o marnym wykształceniu;
bo se baba chciała chłopa...
co by wydoił koze!
a ten chlop...
hula-hula-hoop!
ucho zbyt warte...
prawie nie warte
kiedy serce szepcze;
i serce szepcze,
to co umysł głosi na folwarku!
ten sam: za rok znowu
wiosna!
a serce szeptem:
zapawene...
a ty nie ojcem oczekiwań
masz nie zaznać jakąś zmiane,
chociaż tą najmniejszą,
by dać roku wyrok - tzn.
ten przed, nigdy nie
będzie ten po?
nawet te zmarszczki na twym
czole, to nie te same glizdy
w glebie ciebie, adamie,
zwanym ziemio?
i have my tongue
in my hand,
my eye
in my gob,
and the word,
in my eye. / / / /
moj jedyny kres to
watek ukrainski...
poza czym, jedynie
slask wyrósł...
*contra conslave
hrabiń, i hrabów.
i tak też zerkam kiedy
na piaskach
ojczyzny... ależ dziwnie,
prawie, a nawet wcale
jak niby to miało być i na mój
odczuć: ponownie w domu;
nie;
i już nigdy tak
nie będzie,
pomimo to że z tej
ziemi jestem -
pies warczy, pies szczeka...
las otchłan ziewnienciem
otwiera,
i tym, zasłania ludzką mowe,
mowiąc:
to co myślisz, nie jest
to co wiesz...
jak w ogrodzie:
i będziecie znać różnice między
myślą, a wiedzą, powiedział dzik...
tym, drugim kłamstwem
od pierwszego, zapewnionym.